Telewizja …(jak to się mówiło za komuny?)
Nie jest tajemnicą, że bardziej mnie interesuje to, żeby być zdrowym niż szczupłym. Ale wiadomo, jedno z drugim mocno powiązane. Oczywiście zgubienie zbędnych kilogramów też mam w głowie, ale najbardziej zależy mi na odkwaszeniu organizmu. To zakwaszenie właśnie uważam za całe zło. Gdy pilnuję swojego pH moczu, to i żywsza od samego poranku jestem i mniej obolała, a i moje jelita pracują zdecydowanie lepiej. A brzuszek nie wygląda jakby trzeba było mnie wieźć na porodówkę i to na sygnale. Gdy zafunduję sobie wypad z Darkiem lub koleżankami, co zawsze obfituje o spore alkoholizowanie się i inne gorszące (czytaj zakwaszające) rzeczy, to niestety mam zrywność nosorożca a brzuszek anonsuje mnie już kwadrans przed przybyciem. Nie mówiąc już o choróbskach, które są powiązane z zakwaszonym organizmem, z budzącym lęk nowotworem na czele.
Sporo o tym czytam ostatnio w różnych publikacjach. Zarówno w poważnych, dużych artykułach, jak i obliczonych na sensację artykulikach. Temat stał się modny. Nie dziwi mnie więc, że sporo poważnych firm zajmujących się suplementacją, zajęło się tym problemem i wypuściło na rynek stosowne produkty. Ale jak i w takich przypadkach często się zdarza, pewna grupa niezbyt uczciwych, ale złaknionych szybkich i łatwych pieniędzy firm, wypuściła na rynek swoje kosmiczne produkty. Jednym słowem trzeba być czujnym i polegać jednak na sprawdzonych markach i czytać, czytać i jeszcze raz czytać ze zrozumieniem.
Dlatego wcale mnie nie zdziwiło gdy przeczytałam, że w nowym programie Ewy Drzyzgi w TVN, nowy odcinek będzie poświęcony odkwaszaniu. Włączyłam telewizor i zasiadłam wygodnie. I czego to się dowiedziałam… w każdym razie konkluzja wbiła mnie w fotel. Szczerze mówiąc maleńki szlag mnie trafił. Zakwasiło mnie z wkurzenia, że chyba tydzień będę się odkwaszać! Brakowało mi tylko napisu o lokowaniu produktu – lekarze ze Służby Zdrowia.
Były sobie dwie siostry. Zrobiono im badania krwi i moczu. Następnie przez tydzień jedna z sióstr, jadła fast foody i wszystko co niezdrowe. Druga z sióstr natomiast odżywiała się prawidłowo i robiła dodatkowo różne dziwne rzeczy, które miały ją odkwaszać. Pominę prześmiewczy wydźwięk tego reportażu, skupię się na meritum. Po tygodniu ponownie zrobiono badania siostrom i co się okazało. Wyniki krwi nie uległy zmianie – co jest normalne, bo krew zmienia swoje pH tylko w ostrych stanach chorobowych. Natomiast pH moczu siostry źle się prowadzącej było w okolicy 6 zarówno przed jak i po tygodniu złego prowadzenia się. Jeśli chodzi o siostrę dobrze się prowadzącą, to miała na początku pH 5,0, a po tygodniu 6,0. Pan, który komentował to doświadczenie stwierdził, że obie siostry się nie odkwasiły, bo neutralne pH wynosi 7,0. Czyli mówienie o odkwaszaniu jest bujdą i należy to wszystko wyrzucić do kosza i współczuć jednej z sióstr na darmo wydanych pieniędzy. Potwierdziła to dodatkowo pani profesor medycyny. I to jest dla mnie nieuczciwe, świadome robienie ludziom wody z mózgu.
Jeśli mi, w czasie Kuracji Horaka, w pierwszym tygodniu pH zmieniłoby się o jeden, byłabym zachwycona. Bo to znaczy, że proces odkwaszania rozpoczął się i to nawet szybko postępuje. To nie jest coś, co się zmieni w mgnieniu oka. Coś, na co pracowaliśmy latami, potrzebuje trochę czasu, żeby wrócić do normy. Sam dr Otto Horak przewiduje w swojej kuracji na odkwaszenie minimum cztery tygodnie. Mnie samej zajęło to dwa i pół miesiąca, a mojej koleżance z Hashimoto, trzy miesiące. Gosia, gdyby po tygodniu zobaczyła zmianę pH o jeden, odtańczyłaby zumbę, sambę i kankana naraz. Myślę, że pani Drzyzga i jej asystenci, przygotowując się do programu przeczytali co nie co na ten temat i stosowną wiedzę mieli. Chcieli po prostu skompromitować ideę odkwaszania i znacząco wzmocnić tradycyjną służbą zdrowia. Program był tak tendencyjny, konkluzja z doświadczenia tak zmanipulowana, że aż nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Lekarze nie są zainteresowani naszym zdrowiem. Oni zajmują się chorobami. Na szczęście nie wszyscy.
Dr Horak jest ortopedą. Jest Czechem i w Czechach ma swoją klinikę – http://ottohorak.cz/. Kiedy przyjeżdża do Polski na wykłady, opowiada, że gdy do niego przychodzi pacjent i mówi, że tu go boli, tam go boli i źle się czuje, to doktor najpierw wysyła go na swoją kurację i każe mu przyjść za trzy miesiące. I w większości przypadków nie ma potrzeby operacji lub dalszego leczenia. Często Wam się to zdarza u naszych lekarzy? Ja tylko raz spotkałam ortopedę, który zamiast niesterydowych, przeciwbólowych leków, kazał mi brać dużo czystka i preparatów wpływających na maź stawową.